Tatra Gravel Race
Wyścig odbył się w ramach trzydniowego Festiwalu Rowerowego w Białce Tatrzańskiej. Licząca 268 kilometrów i 3500 metrów przewyższeń trasa prowadziła wokół Tatr, po stronie polskiej i słowackiej. Jej pokonanie zajęło Łukaszowi 10 godzin 19 minut.
Piękna trasa wokół Tatr z porządną sumą przewyższeń. Środkowa część byłą dość płaska i szybka, za to podjazdy skumulowały się na jej początku i końcu. Na niektórych ściankach rzeczywiście trzeba było gryźć kierownicę. Sporo odcinków, które dawały możliwość wykazania się techniką. W środkowej partii za to dużo szybkich szutrów i asfaltowych dróg rowerowych. Świetne były zwłaszcza single wzdłuż rzek.
Od startu jazda w dobrym tempie w czteroosobowej grupie. Jak na długi dystans, nacisk rywali na pierwszych podjazdach nieco mnie zaskoczył. zakres mocy wchodził już w „czerwone pole”.Rywale szybko jednak wyeliminowali się przez defekty na odcinkach technicznych i pozostała mi samotna jazda we własnym rytmie. doświadczenie z kilkunastu lat ścigania w MTB na pewno się przydaje:) Gravel nie wybacza błędów a jazda na nim nieco przypomina archaiczne rowery mtb. Liczy się dobre czytanie trasy, przewidywanie i amortyzowanie własnym ciałem. Przede wszystkim unikanie potencjalnie niebezpiecznych przeszkód. Niemniej nawet w trudniejszym terenie można jechać całkiem szybko i sprawnie. Na szutrach i asfaltach jest za to bez porównania szybciej, niż na rowerze mtb.
U mnie tez nie obyło się bez problemów. W przeddzień startu zerwał się gwint osi w widelcu. Nie miałem już innej możliwości naprawy, niż zeszlifowanie podkładek (aby oś wkręciła się nieco głębiej) i zalanie sążnistej porcji kleju anaerobowego. Mocno dokręciłem, wystartowałem i… starałem się zapomnieć o całej sytuacji. Świadomość, że przy 50-60km/h na zjazdach moje koło trzyma się na trzech zwojach gwintu i niebieskim ustrojstwie na pewno nie pomagałaby w ściganiu. Jak się człowiek stresuje i jedzie niczym worek kartofli na siodełku, to i błąd i gleba murowane. Tym razem dojechałem na farcie.
Trasa była jedną z najpiękniejszych widokowo, jakie maiłem okazję przejechać. Pogoda także się do tego przyczyniła. Czekam na przyszłoroczny, dłuższy wariant.
Zakończyłem z powodzeniem pierwszą część sezonu. Czeka mnie teraz parę startów kontrolnych i solidne przygotowania do wyścigu UCI w Świeradowie.