Zaskakująca akcja Łukasza na szosowym wyścigu Visegrad V4 Race w Sobótce
Tydzień temu pierwszy raz wystartował na szosie. Łukaszowi tak się spodobało, że spróbował swoich sił ponownie. Plan był również treningowo-zabawowy – w tygodniu tłukł interwały, a dzień przed zawodami pojechał czterogodzinną wycieczkę po górach na rowerze MTB. Jak mu poszło? Przeczytacie w ciekawej relacji uzupełnionej o wykresy z mocą.
Po pierwszym okrążeniu miałem wrażenie, że średnio odnajduję się w szosowej rzeczywistości. Na podjazdach peleton jechał wycieczkę i nie za bardzo miałem jak wykorzystać swoje atuty. Za to na prostych, następujących po zjazdach, ledwo dociągałem do koła i spływałem na dalekie pozycje – mówi Łukasz Klimaszewski.
Sporo niebezpiecznych sytuacji – pojawiający się nagle zdublowani zawodnicy, dziurawy asfalt na zjeździe. Doświadczenie zjazdowe na szosie mam mierne, więc jechałem sobie spokojnie i wycofywałem się przy niebezpieczniejszych sytuacjach. Szkoda rozwalić się w kwietniu.
Nie chodzi o sytuacje, gdy komuś cos wypadnie lub trzeba chwytać kierę, hamować itp. Zdarza się. Ale jest to sytuacja nagminnego i bezczelnego wypieprzania śmieci do rowu poza bufetami. Nie wiem, czy wsadzenie papierka do kieszonki zaowocuje stratą 0,5 sekundy czy jest to jakiś dyshonor lub może wywalanie bidonów i papierków od żeli jest oznaką większej „prosowatości„.Wracając do rywalizacji. Po czterech okrążeniach mój udział w wyścigu prezentował się raczej marnie. Na ostatnim kółku przełączyłem się więc na jazdę MTB. W MTB jak jest podjazd, to się go jedzie ile można i nie myśli. Przed Strzegomianami przeszedłem wiec po prostu cały peleton i pojechałem swoje. Na szczycie dogoniłem uciekającą grupę, a za plecami miałem pustkę. Dalej w pięć osób poszliśmy takim gazem po zmianach, że nikt nie miał szans nas dogonić.
Trzy kilometry przed metą doszliśmy jeszcze pierwszą grupę. Dalej było trochę szarpania i czarowania. Ja starałem się jakoś dospawać do koła i nie odpaść. Finisz zacząłem z dość odległej pozycji, jednak ukształtowanie trasy było dla mnie korzystne. Niezbyt długi podjazd na 200 metrów dawał jednak w kość. Wkrótce kolejni zawodnicy puszczali korby, a ja zyskiwałem pozycje. Ostatecznie wywalczyłem czwarte miejsce! Wynik jest dość nieoczekiwany. Tym bardziej nie mogę doczekać się startów na MTB.