Podsumowanie weekendu #8
Po kilku intensywnych i emocjonujących wyścigach, przyszedł czas na odrobinę regeneracji. Większość ekipy w miniony weekend aktywnie się regenerowała, jednak byli i tacy, którzy nie odpuścili rywalizacji. Zapraszamy was już do 8 podsumowania weekendu przez zawodników teamu Mitutoyo!
Bydgoszcz Cycling Challenge
Bartłomiej Osmałek
„Jedyny taki wyścig kolarski” – piszą organizatorzy i trudno się z tym nie zgodzić. Jedynie można by zaznaczyć, że to nie wyścig, a wyścigi. Najpierw były 3 wyścigi eliminacyjne, gdzie zawodnicy walczyli o wstęp do wielkiego finału, a także wyścig dla osób na rowerach innych niż szosowe, a pod koniec dnia była jazda indywidualna na czas. Dla nie zorientowanych osób 3,3 km pętla na jednej ulicy mogłaby się wydawać niczym szczególnym, ale Trasa Uniwersytecka jest jedną z większych miejskich inwestycji w ostatnich latach i jest bardzo dobrze znana w rejonie Bydgoszczy. Droga na którą rowery na co dzień mają wstęp wzbroniony (chociaż jest taki jeden sposób ?) stała się miejscem zarezerwowanym na rowerową rywalizację. Dobra nawierzchnia i niepozorne przewyższenie 50 m dawały mnóstwo frajdy. Nachylenie nie było zbyt ostre, więc podjeżdżało się całkiem przyjemnie, natomiast na zjeździe można było osiągać stosunkowo małym wysiłkiem prędkości w okolicach 60 – 70 km/h.
Na końcu podjazdu była umiejscowiona premia górska, a przy mecie premia sprinterska. Walka w tych miejscach była szczególnie ostra ze względu na pewny awans do finału dla 10 osób z każdej grupy eliminacyjnej z największą liczbą punktów uzyskanych na premiach, pozostałe 70 miejsc w finale było zarezerwowanych dla osób z najlepszymi czasami ze wszystkich eliminacji. Ja startowałem w drugiej – czerwonej grupie eliminacyjnej. Start był stosunkowo spokojny, bo nikt nie chciał zbyt wcześnie zacząć ataku na premię górską, ale po nawrotce u góry peleton się rozjechał na mniejsze grupki. Na przedostatnim okrążeniu próbowałem trochę podciągnąć grupę na podjeździe, ale niestety nikt nie chwycił koła, a na samotną ucieczkę nie było za bardzo szans, więc po kilkuset metrach zostałem z powrotem wchłonięty przez tę grupkę. Na finiszu udało mi się jeszcze wycisnąć z siebie ostatnie soki, wyskoczyć przed grupę i wyprzedzić kilka osób. Niestety nie wystarczyło to, aby dostać się do finału… Zabrakło 11s do awansu. Niedosyt pozostał, bo trochę liczyłem na finał, ale przynajmniej jest cel na przyszły rok.
XC Kudowa
Grand Prix MTB Kudowa Zdrój był jednym z ciekawszych wyścigów. Na jego starcie pojawił się Wojtek Łukaszewicz, który startował w młodzikach i powracający do swojej formy Rafał Barszczowski rywalizujący w orlikach. Wojtek ostatecznie zajął 2 miejsce, natomiast Rafał przyjechał jako drugi młodzieżowiec, a 21 zawodnik Open. Po małej przerwie, taki wynik na pewno buduje przed dalszą częścią sezonu!
Karkonoski Festiwal Biegowy
Piotr Majer
Nie tylko rowerem człowiek żyje 😉 i czasem podejmuje inne wyzwania. W zeszły weekend startowałem na Chojnik Karkonoski Festiwal Biegowy zaliczając półmaraton z górką czyli 28 km i 1291 m przewyższeń.
For fun, dla górskiej trasy. Takie było założenie więc przed startem jest luz i spokój.
Początkowe tempo zachowawcze i dość spokojnie, nie na miarę możliwości czyli tak jak trzeba. Podbieg pod Petrowkę dobrze wchodzi: zostawiam 3’cią kobietę, która przed chwilą mnie na moment wyprzedziła, w połowie doganiam 2’gą, a na 3/4 podbiegu wyprzedam 1’wszą choć nie ukrywam, że jestem trochę zdziwiony tym faktem, ponieważ nie biegam zbyt dużo a już tym bardziej nie w zawodach. Mimo to czuję, że „noga podaje”. Na „podejściach” idzie nieźle. Obym się nie przeliczył z tempem. Przed szczytem odzywają się czworogłowe…. dosyć znacząco. Niedobrze, bo zostało 2/3 dystansu….
Na szczęście jak zaczynają się zbiegi znowu wracam do formy: to są moje klimaty, petarda w dół. Zawodnik za mną utrzymuje tempo ale do samego wypłaszczenia nie udaje mu się mnie dogonić. Dopiero na dole dochodzi i zaczyna łapać dystans.
Od tego momentu rozpoczyna się samotność długodystansowca i mała rzeźnia wytrzymałościowa w celu utrzymania biegu.
Przed wbiegiem na Chojnik dogania mnie pierwsza kobieta, której trochę starałem się uciekać. Ups!
Zadziałało motywacyjnie. Włączył się wyższy bieg, łapię dystans. Nawet na samym Chojniku, na piekielnych schodach udaje się wyprzedzić jeszcze 2 osoby.
Ostatecznie prawie 30 km w prawie…. 3h – 02:59:58. Ostatecznie dobiegam na 12’tym miejscu OPEN i 8’mym w kategorii.
Co dalej?
Można powiedzieć, że ostatni weekend był ciszą przed burzą. W najbliższą sobotę Mitutoyo stawi się na wyścigu Maja Włoszczowska Race, a dzień później zawodnicy pojadą w kolejnej odsłonie Bike Maratonu. Szykuje się emocjonujący weekend. Liczymy że uda się zająć jak najwyższe miejsca na podium. Już teraz wszystkich naszych fanów zapraszamy do Jeleniej Góry!