Łukasz Klimaszewski – najlepsze parę lat w XCM mam jeszcze przed sobą
Na początku wielkie gratulacje za dobry wynik na Bike Adventure. Czujesz trochę niedosyt, że mogło być lepiej?
Dziękuję. Oczywiście zawsze może być lepiej. Do poziomu Lakaty jeszcze trochę mi brakuje:). Po przeanalizowaniu danych z zawodów widzę jednak, że pojechałem blisko 100% tego, czym ma ten moment mogę dysponować. Najbardziej szkoda mi 1 i 2. Etapu, gdzie zabrakło mocy maksymalnej na ostatnich paruset metrach do miejsca na podium W ostatnim czasie dość dobrze udało się za to podciągnąć z techniką i zjazdy przestały być moja najsłabszą stroną.
Większość najważniejszych treningów mam rozpisywanych przez trenera właśnie na rower mtb. Poza tym myślę, że bardzo pomocny okazał się rower przełajowy i mój z pozoru kuriozalny pomysł, aby jeździć na nim w zimie po górskich szlakach. Przełajówka nie wybacza błędów i uczy poprawnych zachowań na zjazdach (np. amortyzowania przeszkód ciałem, unoszenia tyłka nad przeszkodami). Jak widać, nawet w dość „podeszłym wieku” cały czas można jeszcze coś zdziałać w kwestii techniki.
Opowiedz nam co dokładnie się stało podczas jednego z etapów BA, wiemy że straciłeś dość dużo i to wykluczyło Cię z walki o wysokie miejsce w klasyfikacji generalnej?
Dwa pierwsze etapy poszły naprawdę dobrze. Trzeciego dnia też jechało mi się lekko i na początku najdłuższego podjazdu miałem niewielką stratę do pierwszej trójki i spora przewagę nad piątym zawodnikiem. Niestety z powodu awarii straciłem blisko 20 min. Głupia sprawa – odkręciło mi się ramie korby. Przypadek, nie przypadek. Jako zawodnik muszę niestety brać także odpowiedzialność za działanie sprzętu i trudno szukać tu jakiegoś wytłumaczenia.
Do takiej etapówki jak Bike Adventure trzeba długo się przygotowywać?
To zależy. Do przejechania w tempie wycieczkowym dystansu Fun wystarczy ogólna dobra kondycja. Formę do zdobycia czołowych lokat buduje się latami, a jedynie ostatni etap przygotowań można sprofilować pod konkretny wyścig. Ja miałem np. rozpisane parę bloków, które symulowały obciążania wyścigowe dzień po dniu.
Przed etapówką dzielnie walczyłeś o kwalifikację na Mistrzostwa Świata w maratonie, ale ostatecznie nie udało się. Traktujesz to jako porażkę, czy motywację do dalszej, cięższej pracy?
Po cichu liczyłem na pierwszą dwudziestkę na Malevil i kwalifikację, ale moje możliwości na tą chwilę okazały się niewystarczające. Fakty są takie, że z roku na rok jest coraz ciężej. Dwa lata temu na tej samej trasie zwycięzca uzyskał czas identyczny z tegorocznym co do minuty (sic!). Ja poprawiłem swój o 7. Wtedy dałoby to okolice 15 miejsca, dziś nie starcza nawet na dwudziestkę. Czy stać mnie na poprawę o kolejne 7 min za rok?
Nie wiem, ale myślę, że o ile nie stanie się coś niedobrego z moim zdrowiem, to najlepsze parę lat w XCM mam jeszcze przed sobą. Skoro przez tyle sezonów nie skończyłem kariery pomimo licznych niepowodzeń, to wypalenie na razie mi nie grozi. Może dlatego, że kolarstwo górskie było dla mnie na początku bardziej turystyką i samotnymi wyprawami po górach, niż tylko reżimem treningowym i wynikami?
Miałeś już okazję startować w imprezie o takiej randze, to chyba zupełnie inny wyścig niż zwykłe maratony rozgrywane w naszym kraju?
Jeśli weźmiemy pod uwagę trasy w J.Górze, Szklarskiej czy Ludwikowicach, to nie mamy się tu czego wstydzić. Ale atmosfery Mistrzostw Świata, w których starowałem dwa lata temu nie da się z niczym porównać.
Powalczysz o możliwość startu w przyszłym roku?
Zawsze będę starał się brać udział w takich imprezach, jeśli tylko nadarzy się okazja. Chcę czerpać z kolarstwa pełnymi garściami, a wspomnienia z takich imprez zostają na zawsze.
Tegoroczny sezon jest bardzo intensywny dla Ciebie i chyba nie było czasu na rozpamiętywanie Mistrzostw Świata. Mimo braku kwalifikacji Twoja dyspozycja chyba jest na bardzo wysokim poziomie?
MŚ nie były dla mnie kwestią „być albo nie być”. Przełom czerwca i lipca obfitował za to w bardzo ciekawe i ciężkie maratony w górach (Malevil, Ludwikowice, Bielawa, Bike Adventure). Wcześniej zaliczyłem także udane występy w Wiśle czy Głuszycy – całkiem udana seria. W sumie na wszystkich tych docelowych startach pokazałem równą i dość wysoką formę. Najbardziej szkoda mi maratonu UCI w Jeleniej Górze, którego nie ukończyłem. Więc nie mogę powiedzieć, że wszystko poszło, jak powinno.
Odejdźmy teraz na chwilę od tematu stricte kolarstwa, a porozmawiajmy o samych treningach. Połączenie pracy zawodowej, życia prywatnego i samych treningów to chyba nie jest proste zadanie. Jak Ci się to wszystko udaje pogodzić?
Przed kolarstwem przez wiele lat zajmowałem się np. modelarstwem, poświęcając temu cały wolny czas. Zawsze staram się wykorzystywać w pełni siły i czas dostępny aktualnie na rower, czy stosować nowe środki treningowe (np. od kilu lat pomiar mocy). Nie chciałbym za kilka lat żałować, że czegoś nie wykorzystałem, a jest już za późno na poprawę swoich możliwości. Choć z biegiem czasu, chyba jak każdy, zauważam coraz więcej „zamkniętych furtek”.
Dla osób które pracują ale gdzieś w głębi duszy boją się podjąć treningi, bo właśnie praca i obowiązki są wymówką, miałbyś jakąś radę?
Myślę, że podziwach należy osoby, które trenują np. triathlon a do tego mają jeszcze na utrzymaniu rodzinę i wychowanie dzieci. To dopiero jest czasochłonne. Mi póki co na razie to nie grozi:). Nigdy nie traktowałem kolarstwa jako pracy, źródła utrzymania, próby udowodnienia czegoś. Trenuję, jeżdżę o górach i ścigam się od lat bo to kocham a nie za karę. Dlatego nie mam jakichkolwiek problemów ze zmotywowaniem się do treningu. Nie jeżdżę w zimie w deszczu na szosie dla jakiejś masochistycznej idei tylko dlatego, aby w dłuższej perspektywie mieć frajdę ze ściganie się w czołówce polskich maratończyków. Jeśli coś robię staram się jednak zaangażować na 100 %.
Powiedz nam na koniec gdzie planujesz wystartować w drugiej części sezonu. Zostajesz przy Bike Maratonie, czy może zobaczymy Cię na zagranicznych trasach?
Przede mną na pewno starty w MP w Wałbrzychu, Kielcach i Świeradowie. Teraz jedyne, co zaprząta mi głowę , to przygotowania do ME na Słowacji. Zawody wyjątkowe nie tylko ze względu na rangę, ale przede wszystkim trasę.