Jak ubrać się na rower zimą?

Zimowa aura to nie jest łatwy czas dla kolarza, jednak trenować trzeba, choćby w śniegu. Dlatego razem z Łukaszem Klimaszewskim stworzyliśmy poradnik, który pozwoli wam odpowiednio ubrać się na trening.

Ubiór

Tak chyba najkrócej można określić charakterystykę ubioru, w sumie każdego zimowego sportowca. Na ten temat powstało już wiele wpisów i artykułów zatem tę kwestię zamknę w jednym zdaniu: stosujcie bieliznę termoaktywną, która odprowadza pot od ciała, stosujcie wiele cienkich warstw zamiast np. dwóch grubych i starajcie się aby odzież mimo wszystko była oddychająca, stosujcie odzież dedykowaną do aktywności zimowej (mam ty na myśli buty, ochraniacze, spodnie, kurtki itp.).
A teraz meritum, czyli jak sobie radzić jeśli mimo powyższych zasad jednak zaczynamy marznąć? Poniżej wymienię kilka „patentów”, jednak wcześniej muszę uprzedzić: nie zdziwcie się jeśli będą dziwne, jeśli nie będą PRO, jeśli będą obciachowe, bo nie o to tu chodzi. Tu chodzi o to by było ciepło, bo jak jest zimno to środki się nie liczą. Zdecydowanie ważniejszy robi się komfort. Wie o tym każdy kto choć raz porządnie zmarzł na zimowym treningu 🙂

Buty

Wraz z dłońmi to części ciała ulegające pierwszym reakcjom na zimo. Którędy się ono dostaje? Głównie od strony podeszwy (tam gdzie są boki, jeśli nie ma szczelności, to ucieka najwięcej zimna) oraz od strony wierzchniej jeśli nie zapewnimy właściwej izolacji od wiatru.
Jeśli nie mamy zimowych butów rowerowych (jest to niestety spory wydatek) zdecydowanie należy skorzystać z izolacji termicznej i nieprzemakającej w postaci dobrze nam znanych ochraniaczy na buty.
Warto też sprawdzić czy wewnątrz buta mamy szczelność od strony mocowania bloków. Jeśli nie, dobrze jest zakleić to miejsce taśmą samoprzylepną oraz zaopatrzyć się w ciepłe wkładki. To naprawdę pomaga, szczególnie jeśli używamy butów letnich. Kolejny etap, to już wkraczanie w strefę walki za wszelką cenę, np. poprzez totalne odizolowanie z użyciem na stopie worka foliowego lub jeszcze lepiej folii NRC. Najlepiej zrobić to warstwowo: skarpeta, folia, skarpeta. Nie bójcie się użyć folii nawet wyżej, ponad kostki. Dobrym sposobem będzie wycięcie paska 5-10 cm i owinięcie nim nogi tak jak bandażem. Pamiętaj tylko: srebrną stroną do ciała.

Słyszałem kiedyś też o używaniu gazet pod ochraniacze i do butów, lub/i pod koszulkę. Wiem, brzmi jak z relacji dziadka, który w czasach głębokiego PRL’u nie maiła tak cudownie zaopatrzonych sklepów jak my obecnie, ale może zadziałać 😉

Kolejny krok to wkładki grzewcze, zasilane akumulatorkami. Jedna uwaga tutaj: te najtańsze (40-60zł) po pierwsze grzeją jedynie w okolicach śródstopia na obszarze mniej więcej 2x2cm i nie są wydajne, nie spełniają swojej roli.
Są też jednorazowe wkładki grzewcze (grzanie to efekt reakcji chemicznej), które kosztują ok 7-15 zł i wystarczają na kilka godzin. One działają na całej powierzchni. Dobry patent jeśli jest naprawdę zimno lub kiedy trzeba np. ratować się jeśli nie możemy szybko wrócić do domu lub gdzieś choć na chwilę się ogrzać.
Ostatnim, alternatywnym ale dobrze spełniającym swoje zadanie rozwiązaniem, jest „przesiadka” na …obuwie górskie. Zamieniamy pedały SPD na najprostsze platformy, jeśli chcemy dorzucamy klasyczne noski i gotowe. Górskie buty, szczególnie te z jednego kawałka skóry mają dwie rewelacyjne zalety: świetnie izolują od zimna i wiatru oraz nie przemakają.
Bez dodatkowych zabiegów izolacyjnych można jeździć 3-4x dłużej zanim zacznie odczuwać się zimno w stopach.

Rękawiczki

Na początek dwa proste patenty: dobre rękawice narciarskie oraz rękawice jedno lub dwupalczaste (specjalne rowerowe, obok kciuka jest też „kieszeń” na palec wskazujący).
Rękawice narciarskie z reguły są przygotowane na warunki bardziej wymagające, stąd użycie ich do jazdy na rowerze może okazać się dobrym krokiem. Jeśli i to nie jest wystarczające można pomyśleć o rękawicach jednopalczastych. Wówczas jest mniejsza powierzchnia przez, którą może uciekać ciepło oraz de facto palce same wzajemnie się wewnątrz dogrzewają.
Prostym, dobrym i w miarę ekonomicznym zabiegiem może być zakup rękawiczek polarowych oraz o 1-2 rozmiary większych jednopalczastych. Taki zestaw niejednokrotnie może chronić lepiej niż drogie rękawice narciarskie. Tu warto wspomnieć aby szukać rękawic jak najmniej przewiewnych, np. z elementami skóry naszytymi na wierzchnie strony palców.
I w tym wypadku można myśleć o jednorazowych wkładkach termicznych. Warto takie mieć ze sobą np. na wszelki wypadek.
Dla tych co chcą przetrwać ekstremalne warunki polecam zakup tak zwanych muf na kierownicę. Mufki dobrze izolują od podmuchów i pędu powietrza, mocno wyziębiającego ręce. Najprościej takie znaleźć w sklepach z akcesoriami motocyklowymi (choć istnieją też takie dla matek, na wózki dla dzieci ;-).