Hard as Hell – Ochotnica MTB 4 TOWERS 2019
- 24 sierpnia 2019
- Brak komentarzy
Na etapowym wyścigu Ochotnica MTB 4 Towers nie ma dystansów mega i giga. Jest Hard i Hell, czyli trudny i piekielnie trudny. Podczas czterech dni pokonaliśmy niecałe 200 km i … aż 8500 metrów przewyższenia!
![](https://mitutoyo-team.pl/wp-content/uploads/2019/08/68468721_2406867776058228_8487645586453954560_o.jpg)
Gorczańskie trasy bezwzględnie weryfikowały przygotowanie kondycyjne i techniczne zawodników oraz wytrzymałość ich sprzętu. Łukasz nie miał wcześniej okazji ścigać się w tym rejonie, więc ich charakter był dla niego sporym zaskoczeniem.
Podjazdy to niemal pionowe ściany i niejednokrotnie samo utrzymanie się na rowerze i wyjechanie wymagało zagięcia na 100%. Zdarzały się także odcinki obiektywnie nieprzejezdne rowerem, choć nie było ich dużo. Gdyby nie gigantyczna ulewa drugiego dnia, pewnie byłoby ich jeszcze mniej. Niemniej kolarze nie lubią chodzić z buta i trasy powinny ewoluować raczej w stronę tej z ostatniego dnia. Była zdecydowanie najprzyjemniejsza i najpłynniejsza.
![](https://mitutoyo-team.pl/wp-content/uploads/2019/08/69220436_363018137723617_3149317944119394304_n.jpg)
Wszystkie etapy ukończyłem na drugim miejscu, co dało taki sam wynik w końcowej klasyfikacji. Różnice czasowe były bardzo niewielkie i walka o kolejne miejsca na podium codziennie rozstrzygała się na ostatnich kilometrach. Zapewniliśmy niezłe emocje naszym kibicom, którzy mogli śledzić na żywo naszą jazdę dzięki nadajnikom gps.
![](https://mitutoyo-team.pl/wp-content/uploads/2019/08/68353136_2406864959391843_5146236204978536448_o.jpg)
Odnośnie popularyzacji kolarstwa, ilości kibiców itp. Moim zdaniem w przypadku maratonów właśnie to jest jeden ze sposobów na ich przyciągnięcie. Po każdym etapie słyszałem od rodziny i znajomych, że z zainteresowaniem śledzili nasze zmagania. Przy okazji dowiedzieli się o istnieniu wyścigu i miejscowości w górach, o której pewnie nigdy by nie usłyszeli.
![](https://mitutoyo-team.pl/wp-content/uploads/2019/08/bm4.jpg)
Na uznanie zasługuje organizacja, atmosfera zawodów i zaangażowanie organizatorów. Po wielu latach startów od razu widzę, gdy ktoś potrafi spojrzeć „oczami zawodników” i zadbać o najważniejsze dla ścigania się aspekty.
![](https://mitutoyo-team.pl/wp-content/uploads/2019/08/69180630_2406874489390890_943979398720126976_o.jpg)
Przy okazji ostatniej gorącej dyskusji o lepszych i gorszych wyścigach: Moja opinia zawsze była taka, że mamy wolny rynek i szeroką ofertę, z której trzeba wybierać wartościowe produkty. Jako zawodnicy powinniśmy też się szanować i startować na imprezach, gdzie jesteśmy szanowani, a olewać po prostu starty, na których organizatorzy traktują nas niepoważnie. Nawet jeśli dają tam większe pucharki. Konsekwentna postawa i „głosowanie nogami” wymusi trzymanie poziomu imprez.
![](https://mitutoyo-team.pl/wp-content/uploads/2019/08/69095241_492624221314100_7176089670927777792_n.jpg)
Końcowy rezultat daje sporo satysfakcji. Wyścig pojechałem bez błędów i defektów, na 100% aktualnych możliwości. Wyciągając wnioski z tegorocznego startu i znając trasy, na pewno dam radę jeszcze poprawić swój wynik w kolejnym sezonie. W tym roku najlepsze zostawiłem sobie na koniec, czyli czeski maraton Harrachov-Nova Cup. 120km i 4500m w pionie. Już za dwa tygodnie będzie co jechać.
![](https://mitutoyo-team.pl/wp-content/uploads/2019/08/20190815_153714.jpg)
Organizator Ochotnica 4 Towers przygotował bardzo ciekawą imprezę w przepięknych Gorcach z cudownymi panoramami na Tatry, Beskid Sądecki, Pieniny, Gorce. Przez całe 4 dni widać było pełne zaangażowanie całej obsługi – począwszy od centrum zawodów, poprzez zabezpieczenie i oznakowanie trasy (ukłony dla Cezary Szafraniec), na obsłudze bufetów i fotograficznej kończąc. Bartosz dzień po dniu opisuje swoje zmagania.
Dzień 1 (8 Open i 7 w M3)- prolog, to indywidualna jazda na czas na pierwszą z tytułowych 4 wież – Magurki (1108m n.p.m.). Trasa krótka 6km i 550m w górę, ale miejscami dosyć stroma (20%), odcinkami wymagająca technicznie, prowadząca po kamienistych rumowiskach. Dzięki słonecznej pogodzie trasa była przejezdna w 99%, na wypłaszczeniu przed szczytem nie zabrakło kałuż z błotem po wcześniejszych opadach.
![](https://mitutoyo-team.pl/wp-content/uploads/2019/08/69627241_2406869159391423_4338599233104904192_o.jpg)
Dzień 2 (9 Open i 9 w M3) – start z Ochotnicy Dolnej, do pokonania 56km i 2400m w pionie, zdobywając po drodze Koziarz 943m n.p.m.). Idealna do ścigania temperatura poniżej 20 stopni i brak prognozowanych opadów napawały optymizmem pomimo przewidywanych wielu stromizn. Trasa ciężka fizycznie, ze względu na podjazdy o nachyleniu powyżej 20%, zjazdy raczej z tych łatwiejszych, poza pierwszym zjazdem strumieniem z uciekającymi mokrymi kamieniami. Przejezdność na poziomie 95% – bo nie wierzę, że ktoś podjeżdża ponad 30% po luźnych kamieniach w terenie pod koniec trasy.
![](https://mitutoyo-team.pl/wp-content/uploads/2019/08/69245006_2406854086059597_8657472776635940864_o.jpg)
Dzień 3 (8 Open i 7 w M3) – najdłuższy i najcięższy etap, 65km i ponad 3000m przewyższenia, dwukrotnie wjeżdżając na Gorc (1228m n.p.m.). Po wieczornej nawałnicy (burza z gradem), podjęliśmy z Łukaszem decyzję o zmianie opon z przodu na Mitas Kratos Textra 2.25, które miały nam umożliwić przeżycie i dotarcie w jednym kawałku do mety. Organizator ostrzegł nas przed startem, żeby unikać kałuż (głębokość nawet do 0,5m). Po starcie wjazd asfaltem o nachyleniu ponad 25%, następnie błotno kamienisty podjazd. Po minięciu Gorca następuje jeden z najlepszych zjazdów – wymagający, stromy, po płynącym strumyku, rumowisku kamienistym przecinającym na sam koniec strumień górski w poprzek. Dla takich zjazdów warto ciągnąć pod górę rower z pełnym zawieszaniem. W połowie dystansu trafia się nawet kilkukilometrowy zalesiony odcinek a’la singlowy. Niestety ogromna ilość błota dała się we znaki zarówno ograniczając przejezdność, jak i zalepiając rower.
![](https://mitutoyo-team.pl/wp-content/uploads/2019/08/68820053_2397944896950516_3112740989014376448_o.jpg)
Dzień 4 (8 Open i 7 w M3) – „najlżejszy” z etapów, 66km i 2700m – w paśmie Lubania (1211m n.p.m.). Po starcie od razu stromo pod górę, znowu 20% 🙂 i podjazd o długości 10km na Lubań. Ze szczytu najdłuższy blisko 10km zjazd z wymytymi rynnami i rumowiskami kamienistymi. Po drodze mijamy Krościenko, Kluszkowce, zjazd trasą zjazdową, kilka stromych ścianek do podjechania. Po rozjeździe podczas przedostatniego zjazdu zaliczam pierwszy i jedyny, a zarazem bardzo bolesny upadek podczas tej etapówki. Pozostaje jeszcze ostatnia ściana i jeden zjazd (org przed startem ostrzegał, że bardzo trudny) do mety. Okazało się, że ostatni zjazd to coś czego doświadczamy „na co dzień” w Sudetach – korzenie, uskok, duże kamienie, wąski singiel i trochę zakrętów.
![](https://mitutoyo-team.pl/wp-content/uploads/2019/08/68618328_2397944106950595_112321812926300160_o.jpg)