Wojciech Pawłowski wygrywa Puchar Polski w maratonie MTB
Wojciech Pawłowski został tegorocznym zwycięzcą Pucharu Polski w maratonie MTB XCM w kategorii cyklosport. Ostatnia edycja PP odbyła się w Kielcach w ramach Mazovia MTB Marathon. Zachęcamy do przeczytania komentarza z tych zawodów.
Finałowa edycja PP XCM rozgrywana w Kielcach okazała się dość kluczowym dla mnie startem jeśli o puchar chodziło. Od początku sezonu celem było zdobycie pucharu, tym samym jak najszybsze zagwarantowanie sobie tego zwycięstwa w generalce. Niestety przed ostatnia edycja nie poszła dokładnie tak jakbym tego chciał i o rozstrzygnięciu decydowała edycja finałowa.
Lokalizacja nie zapowiadała zbyt górskiego ścigania i przed wyścigiem wjechał blat 34T, żeby spokojnie ogarnąć długie płaskie odcinki, bez utraty kontaktu z grupą z powodu końca napędu. Co do dyspozycji byłem nieco pewniejszy nogi po przetrenowanym tygodniu, jednak nadal to nie było to.
Start z hali, przebiegł dość spokojnie. Pierwsze kilometry po asfalcie też spokojnie całą grupą. Rumakowanie skończyło się wraz z pierwszym szutrem, gdzie zaczęło się większe szarpanie i zamieszanie w kurzu. Przejazdy wzdłuż remontowanego torowiska czy po wiadukcie kolejowym swoje też namieszały. Ostatecznie udało się załapać do całkiem rozsądnej grupki, z którą wjechaliśmy do sekcji w lesie. Tam starałem się pilnować przodu grupki, nadając tempo na niektórych podjazdach. Na drugą pętlę wjechało nas 3, asfaltowy odcinek przejechałem poniekąd na kole, to trochę pracując. Niestety na płaskich dojazdach jestem słaby, a przy aktualnej dyspozycji jeszcze słabszy. Ale sekcję w lesie przejechaliśmy wspólnie, gdzie też miałem wkład w dyktowane tempo. Niestety po wyjeździe z pętli w lesie(jedyny ciekawy fragment trasy) zaczęło odcinać prąd. Co jakiś czas zacząłem nerwowo zerkać za siebie, czy Bartek jest gdzieś na horyzoncie. Cisnąłem ile mogłem, aż do ostatniego fragmentu prowadzącego asfaltem do mety. Na tym odcinku pojawiła się za plecami mała grupka jadąca po zmianach. Z obawą iż może w niej być Bartek, a wiedziałem że sił na finisz mi nie starczy starałem się napierać na pedała ile mogłem. Wypadając z ostatniego zakrętu i wjeżdżając na teren targów grupki za mną nie było. Z ulgą zerknąłem przed siebie, zapiąłem koszulkę i przejechałem przez metę. Co do grupki miałem dobre przeczucia. Niespełna 40sek za mną wraz z tą grupą metę przekroczył Bartek. Była satysfakcja i ulga ze zrealizowanego celu, który był nieco utrudniony po tygodniowym urlopie.
Standardowo Puchar Polski był nagradzany na samym końcu, dekoracje zwyczajowo na Mazovii rozwleczone w czasie i na dekoracjach zostali… Sami zawodnicy z PP i kilku niedobitków. Najpierw dekoracje za wyścig, by później przejść do dekoracji klasyfikacji generalnych. Znów oczekiwanie. Wreszcie rozpoczęto, ale z niespodzianką i to niemiłą. Na podium wyczytano tylko jedną zawodniczkę, zwyciężczynię w Elicie Kobiet, Magdę Sadłecką. Podszedłem do biura spytać co z 2 i 3 zawodniczką. Pani z biura najpierw się zapowietrzyła, by później z łaską rzucić wbijającą w podłogę odpowiedź „ponieważ PZKol przysłał tylko puchary dla zwycięzców, dekorujemy tylko zwycięzców”. Tak też przebiegały dalej dekoracje. W końcu wyczytano zwycięzcę Pucharu Polski w maratonie MTB na 2016 rok w kategorii Cyklosport, czyli mnie. Poszedłem i stojąc na podium zadałem pytanie Cezaremu Zamanie, dawnemu kolarzowi i zawodnikowi, co z miejscem 2 i 3, czemu nie są wyczytani. Odpowiedź była taka sama jak pani z biura. Nie wiem co bardziej w tym momencie czułem, zawód, żal czy po prostu wściekłość za takie olanie nas, zawodników. Oczywiście u organizatorów sztuczne uśmieszki i fanfary, w końcu hajs się zgodził. Niemniej zszedłem z podium zniesmaczony, co zabawne, a nie chciałbym wyjść na narcyza, nawet zdjęcia nie mam ładnego z dekoracji za wygranie Pucharu Polski.
Komentarz został opublikowany w portalu mtb-xc.pl [link]