Udany weekend Krzysztofa w Głuchołazach
Weekend w Głuchołazach Krzysztof Łukasik będzie wspominał z uśmiechem na twarzy. „Dobre towarzystwo, znakomita pizza i fajne wyścigi sprawiły, że śmiało mogę powiedzieć, iż był to najlepszy weekend tego sezonu.” – podsumowuje krótko. Pełna relacja z weekendowych zmagań.
Aż szkoda, że w sobotę zakończył się tegoroczny Puchar Polski, bo ta ostatnia edycja była dla mnie wyjątkowo udana. Po równym wyścigu udało mi się zająć 3 miejsce w kategorii elita ustępując jedynie Kubie i Michałowi. Cieszy też fakt, że przez cały wyścig udało mi się trzymać równe tempo zachowując dużą frajdę z jazdy … i to pomimo ciągnącego się w nieskończoność, iście maratońskiego podjazdu na początku rundy 🙂
Zresztą był to jeden z niewielu wyścigów w tym roku, gdzie wszystko zagrało tak jak powinno (rower się nie popsuł, ja nie leżałem w żadnej glebie, a nogi nie odmówiły posłuszeństwa) i dzięki temu wynik okazał się być satysfakcjonujący.
Po tak dobrej sobocie, w niedzielnym maratonie chciałem potwierdzić swoją dyspozycję. Ku mojemu zadowoleniu od samego startu czułem się nieźle i chciałem to wykorzystać. Po pierwszym, bardziej selektywny podjeździe uformowała się 5-6 osobowa grupka, która wspólnie przemierzała kolejne kilometry. “Niestety” na krótkim podjeździe w drugiej części pierwszej okrążenia Rafał Hebisz wyraźnie podkręcił tempo gubiąc naszych współtowarzyszy. Następny ruch należał do mnie – po kilku kilometrach przejechanych wspólnie, pod koniec okrążenia udało mi się zyskać kilka sekund przewagi. Z taką zaliczką wjechałem na drugą rundę. Starałem się jechać możliwie mocno, czując na plecach oddech kolegi. Na szczęście z biegiem czasu udało mi się powiększyć przewagę i tak w samotności przejechałem resztę wyścigu, wygrywając ostatecznie z kilku minutową przewagą. Warto jednak zaznaczyć, że nie były to nudne kilometry, bo wyznaczona przez organizatora trasa była bardzo zróżnicowana. “Wisienką na torcie” był długi single track pokonywany na dystansie Giga aż trzy razy!
Fajnie, że na koniec sezonu udało się “złapać” trochę formy. Trzeba więc porzucić wszystkie myśli o zakończeniu sezonu i iść za ciosem – następny start, Bike Maraton Świeradów! 🙂