Łukasz Klimaszewski podsumowuje swój sezon 2021

Sezon startowy 2021 zakończył się już definitywnie. Czas otwierać szampana, czy robić rachunek sumienia? Dla Łukasza to rok z jednej strony ambitnych startów i sukcesów, z drugiej chyba najtrudniejszy dla niego, od kiedy się ściga. Zapraszamy do przeczytania podsumowania

Najpierw warto wymienić, co udało się osiągnąć: 

Extreme MTB Challenge Głuszyca – 1 – trzeci raz wygrałem maraton, który pod względem trudności trasy na pewno nie ma sobie równych w Polsce. Ponad 100 km, 3800 m przewyższeń i 6 godzin jazdy. Trzy zwycięstwa w tej imprezie były moim celem w ostatnich latach.

Sudety MTB Challenge – 3 M2 –pięciodniowy wyścig etapowy, który może być naszą wizytówką MTB. Trasy przyciągają zawodników z całej Europy, a każdy etap mógłby być osobnym maratonem giga. Wyścig w parze z Darkiem Porosiem wygraliśmy w 2018 roku. Start indywidualny planowałem już od wielu lat. 

Puchar Polski XCM Połczyn Zdrój – 7/1 masters – wyścig w piekle. Kto był, ten zapamięta na długo.

Bike Maraton Polanica Zdrój i Bielawa – 4, 5

Warta Gravel – 2 – 400km wyścig w formule samowystarczalności. Spontaniczny start i pierwsza jazda na takim dystansie.15 godzin jazdy non stop. Dobry test własnego organizmu, strategii jazdy, odżywiania. Debiut wypadł nadzwyczaj udanie.

Szuter Master Kaszuby – 1 – niemal 180km w pięknej scenerii kaszubskich jezior I lasów. Formuła jednodniowych wyścigów szutrowych wciągnęła mnie na dobre i w przyszłym roku planuję więcej takich startów.

Garmin Gravel Race – 2 – tym razem krócej, ale za to po górach. Góry Izerskie – gravelowy samograj.

Puchar Polski XCM Złotoryja – 12/1 masters

Kaczmarek Electric MTB Żerków – 9

Mijający sezon był tez dla mnie wyjątkowo trudny. Chyba pierwszy raz dopadły mnie naprawdę poważne problemy zdrowotne i wypalenie kolarstwem. Wyniki z zeszłego roku i przygotowania zimowe pozwoliły planować ambitnie następny rok. Zbyt ambitnie, jak się okazało. Trenowałem i startowałem bardzo dużo, a wyniki z poprzednich startów były poziomem odniesienia, z którego nie chciałem zejść. Organizm zaczął jednak niedomagać , a ja zwyczajnie nie byłem w stanie sprostać wymaganiom, które sobie postawiłem.

Cała druga połowa sezonu to pasmo infekcji, zatruć, w końcu problemów neurologicznych itp. W końcu osłabienia, które uniemożliwiało już nie tylko trening, ale i normalną pracę i funkcjonowanie. Generalnie zdrowie zupełnie mi się posypało. W końcu udało się wrócić do pełnej sprawności. Myślę, że to także jest wartość sportu. Nie tylko samo ściganie, ale także zadaniowe podchodzenie do problemów, analizowanie i szukanie błędów, czerpanie rozwiązań z literatury i wiedzy innych ludzi. Przeczytałem mnóstwo książek i artykułów i w wielu widziałem, jako żywo, swój przypadek. Z trenerem zrobiliśmy dogłębny rachunek sumienia, aby nie popełniać tych samych błędów.

Podziękowania zwłaszcza dla Rodziców za pomoc w powrocie do zdrowia i trzeźwą ocenę sytuacji. Kilka nieudanych startów lub nawet cały sezon są mało istotne w perspektywie planowania wieloletniej ścieżki rozwoju. Pewnie warto też samemu sobie dopuścić możliwość słabości. Gorszej formy, nawet nieukończonych zawodów. Nawet zdolność do realizowania ogromnych obciążeń treningowych co tydzień nie daje niezniszczalności. W przyszłym roku planuję zrealizować równie wiele fajnych, kolarskich wyzwań, tylko mądrzej:)

Brak komentarzy do "Łukasz Klimaszewski podsumowuje swój sezon 2021"