Łukasz Klimaszewski komentuje start w Bike Maraton Świeradów Zdrój
Łukasz Klimaszewski sezon zakończył właściwie tydzień temu na finale Pucharu Polski, gdzie co prawda z przeziębieniem i lekką gorączką, ale udało się wywalczyć ósme miejsce. Świeradów miał być ostatni startem „na dobicie”. Faktycznie, jeśli ktoś nie wyżył się jeszcze w tym sezonie, mógł zafundować sobie przyjemne giga , po którym przez jakiś czas nie będzie się tęsknić za ściganiem.
Pogoda już na starcie wyglądała beznadziejnie, ale nie spodziewałem się, że po nabraniu wysokości będzie taka rzeźnia. Miał być szybki i łatwy wyścig – jeden podjazd, potem przewiezienie się trochę na kole po szutrach i do domu. Góry i pogoda podyktowały jednak swoje zasady. Temperatura bliska zera, resztki śniegu, deszcz i jazda praktycznie w jednej wielkiej kałuży. Po kilku chwilach wszystkie ciuszki przybrały postać szmaty do podłogi i miały mniej więcej taką samą przydatność przy ochronie przed zimnem. Najgorszy był jednak brak czucia w dłoniach, przez co z trudem w ogóle trzymałem kierownicę, a zjazdy rzeźbiłem jak ostatni placek. Trenując w rodzimym klimacie przeżyło się już niejedno, więc i tym razem jakoś wytrzymałem. Trzecie miejsce w tak trudnych warunkach jest na pewno satysfakcjonującym wynikiem.
Komentarz opublikowany został w portalu mtb-xc.pl [link]