Gravel racing – Szuter Master, Warta Gravel, Mistrzostwa Polski

Wyścig na Kaszubach był ostatnim z cyklu Szuter Master. Licząca 180 kilometrów trasa przebiegała w malowniczej scenerii lasów, jezior i pagórków. Kolejność na podium ważyła się do finalnych kilometrów. Ostatecznie nasz zawodnik stanął na jego najwyższym stopniu! Z kompletem zwycięstw w tym sezonie zapewnił sobie także prowadzenie w klasyfikacji generalnej.

foto: HbyM

Cykl Szuter Master chyba najlepiej oddaje to, czego szukam w wyścigach gravel. Trasa na Kaszubach była zaś wisienką na torcie. Jeśli „góral” pisze tak o stosunkowo płaskiej trasie, to musi być najlepsza rekomendacja. Na pewno gwarantowała najbardziej emocjonującą rozgrywkę podczas wyścigu. Piękne, szerokie i równe szutry. Selektywne odcinki brukowe. Piaszczyste i ziemne single. Ale w odpowiednich proporcjach. Tak, asfalty też były i to całkiem sporo. I nie jest to dla mnie bynajmniej wada. Dzięki temu podczas rywalizacji jest więcej kalkulacji i taktyki, a nie tylko ciśnięcia w pojedynkę swoje mocy. Trzeba oszacować, gdzie jechać mocno i starać się urwać rywali. W innym miejscu wskazana jest jazda w grupie, a samotna ucieczka skazana na niepowodzenie.

foto: HbyM

Dużym wyzwaniem w tym sezonie był wyścig Warta Gravel. Rozgrywany na liczącej 400 kilometrów trasie pomiędzy Poznaniem a Koninem. Przebieg rywalizacji był bardzo zacięty. Szczególnych emocji dostarczył pojedynek Łukasza z legendą polskich maratonów ultra – Radkiem Gołebiewskim. Zakończony zwycięstwem naszego zawodnika!

foto: Warta Gravel

Dawno tak nie cieszyłem się z wygranego wyścigu. Przede wszystkim z całej rzetelnie wykonanej „inżynierskiej roboty”. Podczas treningów, przygotowań i samej jazdy. Szczerze powiedziawszy właśnie ten aspekt, planowania i taktyki, jara mnie równie mocno w ściganiu na długich dystansach, co sama jazda. Przy odpowiednich przygotowaniach można optymistycznie patrzeć na bardziej wymagające starty w przyszłym roku. Fajny wyścig. Dziękuje towarzyszom jazdy za zaciętą walkę. Pewnie w przyszłym sezonie będziemy mieli okazję znów rywalizować.

foto: Warta Gravel

Jeśli ktoś sądzi, że wyścigi długodystansowe są nudne i przewidywalne (pojechali gdzieś w pole w godzinnych odstępach, przeciwników nie widząc nawet na oczy), to ten na pewno taki nie był! Zacięta rywalizacja, pełna zwrotów akcji i zmian na prowadzeniu. W końcu pojedynek z najmocniejszym rywalem i samotna ucieczka do mety. Nie patrzyłem na tracking, nie śledziłem przewagi. Skupiałem się jedynie na równej jeździe i trzymaniu aerodynamicznej pozycji. W końcu mogłem wykorzystać siły, które zachowałem na początku wyścigu.

Na początku września odbyły się pierwsze Mistrzostwa Polski Gravel, które Łukasz ukończył na 12. miejscu w Elicie.

foto: Gravelman

Trasa nie była zbyt długa ani górzysta. Sporą część stanowiły za to odcinki brukowe, które naprawdę mocno dawały w kość. Zjazdy po kocich łbach z prędkością 40-50km/h na godzinę wymagały stalowych rak i pleców. Tydzień wcześniej przejechałem Wartę, gdzie takich wyryp po dziurach mieliśmy około 200km, więc nie była to dla mnie pierwszyzna. Sporo pracy przykładam do ćwiczeń ogólnorozwojowych, które są bardzo ważne w przygotowaniach do jazdy długich dystansach.

foto: Gravelman

Najbardziej dały mi się we znaki płaskie przelotówki i brak dłuższych podjazdów. Musiałem walczyć o przeżycie, starając się utrzymać tempo mojej grupy. Wynik może nie jest rewelacyjny, ale pojechałem dość dobry wyścig. Na miarę tego, co mogłem ugrać na szybkiej, płaskiej trasie. Wbrew wielu opiniom, pojawiającym się po zawodach, trasę oceniam pozytywnie. Była na pewno męcząca, ale płynna i w pełni przejezdna na gravelu. J nie dostrzegłem odcinków, które ewidentnie powodowałyby awarie i wypaczały wyniki (gruz, śmieci, wypłukane koleiny, przepusty betonowe itp.) . To tyle z jasnych stron zawodów. Nad organizacją lepiej spuścić zasłonę milczenia.

foto: Gravelman

Brak komentarzy do "Gravel racing - Szuter Master, Warta Gravel, Mistrzostwa Polski"